poniedziałek, 5 listopada 2012

#31 Nie wiem czy chcę

OK, wzbraniałam się przed tą Peszek jak przed wstaniem o szóstej na autobus. A w sumie nie było czego się bać. Płyta jest przyzwoicie zaśpiewana. Pewnie, że nie każda piosenka z Jezus MaRia Peszek odpowiada mi na sto procent, ale piosenka "Nie wiem czy chcę", to, o czym jest, śpiewane słodkim, dziewczęco-kobiecym głosem sprawia, że drży mi coś w środku. Nie żebym nagle odkryła w sobie niechęć do ustatkowania się.. Rozwala mnie to, że Peszek temat trudny porusza, jakby śpiewała o herbacie, która powoli stygnie na biurku. A śpiewa przecież o niechęci do rozmnażania a w dodatku adresatem jest jej ukochany mężczyzna. Dziewięćdziesiąt procent kobiet takim głosem opowiadałaby swojemu TŻ o ich przyszłym życiu: że będzie dom, będzie kominek, pies i maluch w kołysce, a oni będą mu czytać bajki i nucić kołysanki. O właśnie, ta piosenka jest jak kołysanka dla dziecka, które ma się nigdy nie urodzić. I właśnie to tak porusza, wstrząsa. Ale też to, jak wyczytałam gdzieś ostatnio, jest wsparciem dla kobiet, które noszą w sobie takie same myśli jak Maria Peszek. Bo ona śpiewa głosem pogodzonym z samą sobą, bez strachu przed tym, co powie świat, kochany mężczyzna, mama i tata, tradycyjna babcia. Z tego dla mnie wyłania się kobieta, która mówi - kochaj mnie, ale taką, jaka jestem, bo jeśli się zmienię, nikt nie będzie szczęśliwy.

Nie mogłam się zdecydować do końca, którą piosenkę z płyty dodać. Polecam każdą, polecam przesłuchać cały album, parę razy. Recenzji nie czytać. Tabletek nie łykać. Troszczyć się o żywych i umarłych.





PS Ja tam chcę mieć syna. O tym na pewno prościej by było śpiewać.

niedziela, 14 października 2012

#30 A my




A my - z harmonii i rozdźwięku.

To na dziś, po długiej przerwie w dzieleniu się ze światem kolejnymi odkryciami muzycznymi. Tu pomiędzy numerami #29 a #30 mieści się cała fascynacja Paktofonikowym "Gdyby", "Madame" SDM'u, "Chasing cars", "Nigdy nie będzie takiego lata", Bartkiem Porczykiem, Dawidem Podsiadło, Krzysztofem Krawczykiem z Międzyzdrojskiego chodnika w dniu imienin, koncertem Kultu, Gustavo Lima, "Thalita kum", Artura Andrusa debiutem płytowym, wieloma, wieloma wykonaniami i wykonawcami. Jednak te piosenki szukają mnie same, choćbym nie wiem jak wmawiała sobie, że to ja ich szukam.

A dziś Piotr Rogucki ze swoimi piosenkami z szuflady. Swoją drogą, dziury chyba ma w tej szufladzie, skoro  już dawno słychać było tu i ówdzie bardziej rockowe wykonania tych jego szufladowych piosenek. Ja usłyszałam po raz pierwszy "A my" wracając PKP z listopadowych wojaży po Warszawie parę lat temu, na zjechanym cudzym odtwarzaczu mp3, w jednej cudzej słuchawce. Tak emocjonalna piosenka została mi w pamięci na długo. Bardzo bowiem łatwo zrozumieć poezję, którą się tam wyśpiewuje, bo głosem Piotr Rogucki sam maluje obraz tego, o czym mowa. Dowód? Idealny -  jeśli słuchasz jej po raz pierwszy na tym blogu, jest duże prawdopodobieństwo, że nie zrozumiesz o czym jest. Wersja ze studyjnego albumu jest w sam raz na przejażdżkę autem i już nie mogę się doczekać, aż puszczę ją sobie w samochodzie (co wcale nie musi szybko nastąpić, bo nie działa odtwarzacz CD). Ale jeśli ktoś chce poczuć klimat, poprzeżywać to, co śpiewa Rogucki, polecam:





Wersja zasłyszana kiedyś w pociągu wieczornym.

czwartek, 3 maja 2012

#29 Koko Euro Spoko

O jeja jeja, jak mnie wkurza narzekanie od wczoraj - na fejsbuku, po knajpach, sąsiadów pod blokiem, w SMSach. Na co? To blog muzyczny, więc to oczywiste, że chodzi o piosenkę na EURO 2012.
Przyznam szczerze - nie oglądałam wczoraj tej zabawnej transmisji, bo długi weekend, grille, dużo piwa itd, więc nie pomyślałam o tym nawet. Ale jak dziś z ciekawości posłuchałam sobie kandydatur - Rodowicz, Zakopower itd, to z czystym sumieniem powiem, że zespół JARZĘBINA i piosenka "Koko Euro Spoko" jest totalnym strzałem w dziesiątkę.. I nie chodzi tylko o to, że nie było lepszej propozycji. To przede wszystkim Polski folklor - panie w ludowych kiecach, wiejska zaśpiewka, skrzypki rodem z Podhala; a do tego zarąbisty zespół - faceci z gitarami i klawiszami, którzy bawią się świetnie na scenie. Dochodzi do tego prosty tekst typu "wygrać im się uda, ucieszy się Smuda". Jak dla mnie nie trzeba więcej! Ludzie kochają folklor i ludowość przecież; "Waka Waka" też nawiązywała do Afrykańskiej ludowości i nikt nie widział w tym nic dziwnego... A argument, że Polski folklor jest zbyt tandetny do pokazania go na arenie międzynarodowej jest moim zdaniem zupełnie nietrafiony. To co mamy pokazywać? Gołe cycki, sztuczne twarze i nieudolne próby naśladowania amerykańskich gwiazdek? To jest dopiero wiocha.

Na blogu Fonia Porywa Mnie "Koko Euro Spoko" zespołu Jarzębina w ramach walki o zdrowy rozsądek, walki z "hejtowaniem" w internecie i zachęty do spojrzenia na Euro i Polskę z przymrużeniem oka i na wesoło.


wtorek, 1 maja 2012

#28 C'est la vie

Miesiąc od ostatniego wpisu, wiem. Dużo się działo. Kalendarz nieprzerzucony jeszcze na maj, gorąco, okno na oścież, pocztówka z Paryża. Słychać pociągi.

Dziś Zaucha z tekstem Jacka Cygana. Andrzej Zaucha, bardzo lubiany przez mojego brata, to też często słyszę jego głos zza kilku ścian, co skutkuje znajomością wielu piosenek, sentymentem. Jeśli dodam do tego przybyłą wczoraj (na ostatnią chwilę przed długim weekendem) pocztówkę z Paryża, to jaka piosenka będzie pasować lepiej niż ta?

Kiedy ktoś mówi, że żeby się odciąć trzeba puścić sobie rock, metal, dubstep, coś ciężkiego, nie słuchajcie. Włóżcie słuchawki i puśćcie sobie jakąś solówkę na saksofonie. Najlepsze przeżycie.





sobota, 7 kwietnia 2012

#27 Scatman's world


  Tak sobie myślę, że żeby był Złoty Strzał dla mnie, to musi być przesłanie. U Scatmana jest.

Everybody's born to compete as he chooses
But how can someone win if winning means that someone loses?

czwartek, 23 lutego 2012

#26 Everlasting love!





Są takie piosenki, które przewijają się przez dziesięciolecia. Ten utwór, napisany przez Buzza Casona i Maca Gaydena, doczekał się ponad dziesięciu coverów! To magiczna liczba... Pokazuje, że dobra muzyka i dobry tekst, jeśli są ponadczasowe, mogą być nieśmiertelne.


Jak zacząć tę podróż? Chyba od dziś do wczoraj... Od najmłodszych, zielonych liści, do samych korzeni tej piosenki - "Everlasting Love".




Polecam najpierw poczytać opisy, potem przesłuchać to, co was zainteresuje. Puszczanie wszystkiego po kolei grozi prawie pięćdziesięcioma minutami przed komputerem. Wiem z autopsji :)






 









1. Wersja muzyka o nazwisku Jamie Cullum, swingowa, taki trochę chill out. 
Rok 2004. Na ekrany wchodzi film "Bridget Jones - w pogoni za rozumem." Kobiety dzielą się na dwa obozy -  jedne kochają Marka Darcy, drugie Daniela Cleavera. Łączy je jedno - wszystkie rozumieją i wspierają Bridget, czując, że po części reprezentuje każdą z nich. Soundtrack z filmu to historia tego trójkąta, która malowana jest piosenkami. Wśród nich - Everlasting Love.




2. Tu powinna być wklejona "wersja" Scootera, ale jest tak perfidnym remixem przerobionym na dance, że nie mam serca jej tu dorzucać :) Ciekawskich odsyłam do You Tube.


3. Gloria Estefan. Piękna, obecnie piędziesięciopięcioletnia latynoska. Śpiewała i śpiewa: pop, soul, co tam chcecie. Jej cover, z płyty "Hold Me Thrill Me Kiss Me" wydanej w 1994 roku, jest wesoły, porywający, kolorowy. Ale to ciągle nie to... Cztery minuty tej piosenki w jej wykonaniu, powtarzający się do znudzenia refren... to dla mnie za wiele.






4. Worlds Apart. Pedalski boysband. Nie będzie go tu, za teledysk w białych uniformach, cienkie głosiki i beat. Nie podoba mi się.


5. U2. Mój kochany, kochany zespół z moim kochanym Bono i nieśmiertelnym The Edge. Nic więcej nie dodam. Moja ulubiona wersja.




6. Sandra, Niemka. Piękna i powabna. Jej cover to hit nad hity, najczęściej puszczana wersja tej piosenki w naszych polskich stacjach radiowych. Do tej wersji aż chce się tańczyć, śpiewać i uśmiechać. Jest jak słoneczko zaglądające przez okno i pachnie rokiem 1987. Let's go to the disco!




7. Narvel Felts, rok 1979. Wersja country, zaśpiewana staruszkowatym, ale wysokim tenorem. 
Zwrotka zniechęca młodszych słuchaczy przedpotopowym brzmieniem, ale refren daje radę, nawet całkiem nieźle.




8. Carl Carlton - wokalista soulowy. Z tej piosenki zrobił arię głosów - chórki, wariacje i zabawy melodyczne, szaleństwo! Miła dla ucha, bogata i dobra wersja. Rok 1974.




9. Ten sam rok, Doug Parkinson, australijski wokalista. Mało znana wersja, niby powtarzalna, ale głos w zwrotce daje czadu. A ta końcówka.... Boska!




9. Love Affair, 1968. Brzmi tak, że równie dobrze mogła być nagrana 20 lat temu, nie 47. Świetna, najbardziej popularna. Dzięki Love Affair "Everlasting Love" przeżyło drugą młodość. Trąbki, bas. Refren jest autentyczny, Steve Ellis śpiewa tak, jakby na prawdę odkrył, że miłość jest nieśmiertelna i nieskończona.




10. The Town Criers. Cover identyczny jak oryginał, parę tonacji niższy. Nie wrzucam, ale można wyguglać, bo niby był bardziej popularny niz wersja pierwsza.


11. Początek. Rok 1967 i Robert Knight. Niby wolne, ale wzrusza. Chórki, regularne bębny. Jak niewiele trzeba, żeby napisać przebój - dwoje zdolnych twórców, niezły wokalista, szczery tekst i prosta, ale ładna melodia. Jeśli kiedyś będę mieć kawiarnię retro, to ta wersja będzie raczyć moich klientów i płynąć z głośników.
































Hearts go astray, leaving hurt when they go 
You went away just when I needed you so 

Finding your way 
You come back on to me 
I’m gonna stay loving you endlessly 

Open up your eyes 
Then you realize 
Here I stand with my everlasting love !
Need you by my side 
There’s no need to hide 
Never be denied 
Everlasting love !

From the very start 
Open up your heart 
Be a lasting part 
of 
Everlasting love ...


Look in my eyes 
See my love burning strong 
No more goodbyes 
In your arms I belong 

Our time has come 
All my dreams have come true 
Two hearts as one 
Loving me loving you. 

Open up your eyes 
Then you realize 
Here I stand with my 
Everlasting love !

Need you by my side 
There’s no need to hide 
Never be denied 
Everlasting love !

From the very start 
Open up your heart 
Be a lasting part of 
Everlasting love...