niedziela, 12 lutego 2012

#25 I wanna dance with somebody

Ok, wstałam dziś o wiele później niż powinnam... Wchodzę na Kwejk, a tam - Houston, mamy problem - Whitney nam umarła. Potem włączam TV, a potem wkurzam się niezmiernie na głupich internautów.

Whitney Houston, pięciooktawowy głos w szczycie formy, ostatnia trasa podsumowana jednym słowem - dramat. Tak chyba jest, kiedy bardzo wrażliwa osoba musi udźwignąć ciężar nie do udźwignięcia przez silnego człowieka. Whitney powoli spadała w dół wydrążony przez własną sławę i chwałę.

A ja - trochę na przekór nie wstawiam dziś muzyki z Bodyguard, bo wszędzie już jej pełno. Ja dziś na wesoło, radośnie - w końcu śmierć to podróż ku dalszej przygodzie! A że wczoraj oglądałam na TVN "Shall we dance" z Richardem Gere i Jenny Lopez, to piosenka Whitney idealnie odda to, że chcę z kimś tańczyć!!!


1 komentarz:

  1. ja zawsze bede mial ja w pamieci usmiechajaca sie..siedzaca na Harleyu..patrzaca na mnie z okladki albumu "I'm your baby tonight" z 1989...:)...albo ubrana po szyje w Sopocie 1999 podczas festiwalu gdy zazyczyla sobie dmuchawy na scene by nie przeziebic strun /chlodna noc byla/...lub z teledysku "I'm every woman" - coveru Chaki Khan...taka bede ja pamietal...

    OdpowiedzUsuń