niedziela, 14 października 2012

#30 A my




A my - z harmonii i rozdźwięku.

To na dziś, po długiej przerwie w dzieleniu się ze światem kolejnymi odkryciami muzycznymi. Tu pomiędzy numerami #29 a #30 mieści się cała fascynacja Paktofonikowym "Gdyby", "Madame" SDM'u, "Chasing cars", "Nigdy nie będzie takiego lata", Bartkiem Porczykiem, Dawidem Podsiadło, Krzysztofem Krawczykiem z Międzyzdrojskiego chodnika w dniu imienin, koncertem Kultu, Gustavo Lima, "Thalita kum", Artura Andrusa debiutem płytowym, wieloma, wieloma wykonaniami i wykonawcami. Jednak te piosenki szukają mnie same, choćbym nie wiem jak wmawiała sobie, że to ja ich szukam.

A dziś Piotr Rogucki ze swoimi piosenkami z szuflady. Swoją drogą, dziury chyba ma w tej szufladzie, skoro  już dawno słychać było tu i ówdzie bardziej rockowe wykonania tych jego szufladowych piosenek. Ja usłyszałam po raz pierwszy "A my" wracając PKP z listopadowych wojaży po Warszawie parę lat temu, na zjechanym cudzym odtwarzaczu mp3, w jednej cudzej słuchawce. Tak emocjonalna piosenka została mi w pamięci na długo. Bardzo bowiem łatwo zrozumieć poezję, którą się tam wyśpiewuje, bo głosem Piotr Rogucki sam maluje obraz tego, o czym mowa. Dowód? Idealny -  jeśli słuchasz jej po raz pierwszy na tym blogu, jest duże prawdopodobieństwo, że nie zrozumiesz o czym jest. Wersja ze studyjnego albumu jest w sam raz na przejażdżkę autem i już nie mogę się doczekać, aż puszczę ją sobie w samochodzie (co wcale nie musi szybko nastąpić, bo nie działa odtwarzacz CD). Ale jeśli ktoś chce poczuć klimat, poprzeżywać to, co śpiewa Rogucki, polecam:





Wersja zasłyszana kiedyś w pociągu wieczornym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz